środa, 10 października 2018
Tadeusz Michrowski - Gra w Yoté
Student wydalony z uczelni trafia do wojska na ostatnią falę poboru. Niedopasowanie do systemu skutkuje skierowaniem do kompanii karnej, gdzie resocjalizacja jest mrzonką. Po walce z kadrą pozostaje tylko jedno pragnienie - rzucić to i odnaleźć wolność "gdzieś tam".
Tadeusz Michrowski już raz pojawił się na blogu jako współautor "afgan.com.pl" - jednej z części cyklu "wojna.pl" Marcina Ciszewskiego. Samodzielna powieść nadal porusza tematy związane z wojskiem, ale jej klimat zdecydowanie różni się od tego w serii.
Głównym bohaterem powieści jest student, który po nieudanym epizodzie na uczelni dostał powołanie do ostatniego w Wojsku Polskim poboru. Po kolejnym samowolnym oddaleniu się z jednostki został przeniesiony do oddziału karnego. Tam poznał kilku ludzi, z którymi podejmie wyzwanie zdobycia sobie małego kraju w Afryce. Jednak to nie było do końca jego marzenie, choć zbytnio nie protestował przeciwko takiemu planowi na przyszłość. Co jednak może się stać kiedy władzę chce zdobyć grupa osób, które zetknął ze sobą przypadek? Bo właśnie to spowodowało, że tych kilku mężczyzn miało okazję się spotkać. Pokonanie jednego wroga w postaci dowódcy jednostki karnej to jednak nadal za mało na stworzenie więzi, które zagłuszą ambicje, chęć dominacji czy żądze pieniądza. Dostajemy więc opowieść o wojnie, zdradzie, niespełnionych miłościach i zdecydowanie bez szczęśliwego zakończenia, gdyż gra która się toczy może mieć tylko jeden rezultat - zdobywa się wszystko albo wszystko się traci. Nie ma nic pośrodku, bo środkowa Afryka na to nie pozwoli. To miejsce, które nie toleruje półśrodków - kiedy się już tam wejdzie, to jedynym sposobem na wyjście jest zostać najsilniejszym lwem w stadzie. Nawet śmierć nie jest ucieczką, gdyż nikt się nie przejmuje kolejnymi zwłokami.
Autor świetnie oddaje realia w jakich osadził opowieść. Ciężka atmosfera regionu, gdzie "prawo dżungli" nie oznacza walki o wolne miejsce parkingowe tylko rzeczywistą walkę o życie. Tu nie ma miejsca dla dobrych ludzi w myśl powiedzenia "jak masz miękkie serce to musisz mieć twardą dupę". Żaden z bohaterów - czy to głównych czy drugoplanowych - nie jest dobry, choć "Książę" może sprawiać takie wrażenie (w końcu artysta). Nikt jednak nie pozostaje niewinny w zetknięciu z sytuacją, w której staje naprzeciw wojska złożonego z dzieci. Michrowski tworząc otoczenie opierał się np. na prawdziwych postaciach. Jeden z "warlordów" w książce - Andre Okonkwo - wzorowany jest na osobie Josepha Kony'ego. Katalog zbrodni tego człowieka jest bardzo szeroki i łatwiej jest powiedzieć czego nie zrobił.
Jeżeli więc szukacie naprawdę inteligentnej książki o wojnie z niejednoznacznymi bohaterami i z odpowiednio dozowanym humorem (sceny w cegielni powodują głośny śmiech) to z czystm sercem polecam tę historię.
Tytuł: Gra w Yoté
Autor: Tadeusz Michrowski
Wydawca: Warbook
Rok wydania: 2018
Stron: 464
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz