T'Challa po śmierci swojego ojca w wyniku zamachu w Wiedniu (Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów) ma zostać oficjalnie koronowany na przywódcę Wakandy. Niespodziewanie na jego drodze staje inny pretendent do królewskiego tronu. T'Challa musi udowodnić, że jest godzien korony i mocy Czarnej Pantery.
Powszechnie krążące opinie wskazują, że "Czarna Pantera" to najlepszy film w ramach MCU. Niekoniecznie się z tym zgodzę w całości. Jest to dobry film, a na pewno najpoważniejszy. Humoru jest tu naprawdę niewiele i skupia się on głównie na postaci młodszej siostry głównego bohatera, Shuri, która przedstawiona jest jako nastoletnia wersja Q z filmów o Bondzie.
Najnowszy film Marvela ma jednak inne zadanie niż np. ostatni Thor. Porusza istotną kwestię - czy mając możliwość niesienia pomocy innym można jednak zdecydować się na dobrowolną izolację? Wakanda jest wysoko zaawansowanym technologicznie krajem, ale od dawna pozostaje w ukryciu, na zewnątrz przedstawiając się jako kraj nawet nie trzeciego, ale nawet czwartego świata. Dotychczas każdy władca chronił swoich mieszkańców kryjąc ich przed oczami świata. To był dosyć skuteczny sposób na utrzymanie spokoju. Mając jednak w zanadrzu możliwości, jakie stwarza wydobycie i przetwarzanie vibranium T'Challa stanął przed dylematem - dalej trwać w narzuconym sposobie życia, czy jednak otworzyć się i ujawnić światu. Patrząc jednak na to z innej perspektywy, takie przedstawienie tego kraju może wyglądać na próbę pokazania, że Afryka nie jest taka zła jak nam się wydaje - po prostu nie znamy wszystkich jej tajemnic. Przez to też Wakanda ma odegrać znaczącą rolę w nadchodzących produkcjach spod szyldu Domu Pomysłów.
Drugim istotnym wątkiem poruszonym jest prześladowanie ludzi pochodzących z Czarnego Lądu. Główny antagonista - Eric Killmonger - jest przekonany, że broń produkowana z vibranium pomoże w obaleniu obecnego stanu rzeczy. Twierdzi, że każdy dotychczasowy protest w tej sprawie nie przyniósł skutku, bo protestującym zabrakło siły ognia. Jak dla mnie jest to prosta, wręcz prymitywna motywacja, ale dobrze buduje determinację Erica, aby przeciwstawić się obecnemu władcy. Jest jeszcze jeden powód - T'Chaka był jednym z powodów, że Killmonger wszedł na ścieżkę, wiodącą do konfrontacji z mieszkańcami Wakandy. Teraz T'Challa musi stawić czoła konsekwencjom, których nie przewidział jego zmarły ojciec.
Kilkukrotnie spotkałem się z opinią, że ścieżka dźwiękowa oparta na produkcjach w stylu hip-hopowym nie jest dokładnie tym, co powinno być w filmie rozgrywającym się w Afryce. Prawdopodobnie to, co znajduje się na płytach jest czymś innym niż to, co słyszałem w trakcie seansu. Przypominam sobie tylko dwa momenty, kiedy użyto muzyki innej niż typowe orkiestrowe tło - jedna scena w Korei i jedna w Wakandzie.
W kwestii rozwijania historii pokazywanej w MCU, to "Czarna Pantera" jest rozszerzeniem na bok - poznajemy nowe lokalizacje i ich historie, ale nie wiele daje nam to np. w kwestii nowych bohaterów lub wzbudzenia podejrzeń, że nadchodzi naprawdę wielkie zagrożenie. A przecież trzecia część "Avengers" już za chwilę pojawi się w kinach.
Tytuł: Czarna Pantera / Black Panther
Rok produkcji: 2018
Czas trwania: 134 minuty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz