czwartek, 6 października 2016

Tajemnica "Olbrzyma"

Tajemnice pozostałości po niemieckich lokalizacjach tworzonych w czasie drugiej wojny światowej do dnia dzisiejszego budzą zainteresowanie wszelkiej maści poszukiwaczy. 



Jesień 1946 roku. Do małej miejscowości Głuszyca przyjeżdża Gustaw Zaremba. Oficjalnie ma podjąć pracę w miejscowej fabryce tekstylnej, nieoficjalnie ma do wykonania misję związaną z pozostałościami po niemieckiej budowli zwanej "RIESE". Zostaje aresztowany i zabity przez organa bezpieczeństwa. 45 lat później Laura Szeliga z ramienia Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu bada jego sprawę. Odkrywa, że ma z Zarembą wiele wspólnego.

Końcowy etap drugiej wojny światowej to czas kiedy Niemcy zaczęli sięgać po najbardziej desperackie środki mające na celu opóźnienie upadku III Rzeszy. W tym okresie powstał między innymi kompleks "Riese" - położony w pobliżu Wałbrzycha zespół podziemnych sztolni, korytarzy i pomieszczeń. Przy jego budowie pracowali jeńcy i więźniowie z obozów. Budowla nie została skończona i do dnia dzisiejszego nie zostało wyjaśnione jej przeznaczenie. Teorii na ten temat jest wiele - schron dla Hitlera, ośrodek badawczy "Wunderwaffe", itp.
Na tym braku wiedzy i przeświadczeniu, że zostały tam ukryte skarby autorka oparła koncepcję fabuły. Główny bohater zostaje wysłany z tajemniczą misją, nawiązuje kontakty i przez ten pryzmat pisarka pokazuje złożoność tego okresu. Okolice Gór Sowich przed wojną były terenami niemieckimi. Po kapitulacji III Rzeszy część osób, które uciekły przed Armią Czerwona, wróciła do swoich domów. W ramach przesiedleń trafiło też tam wielu Polaków, a nad tym wszystkich czuwała nowa władza, "ludowa" tylko z nazwy. Zaremba, choć i każda inna osoba, którą spotyka na swojej drodze, musi uważać na każde wypowiedziane słowo, gdyż jak się okazuje w takim państwie, jakim był PRL nie ma tajemnic. Tym bardziej, że sprawa podziemnych budowli budzi zainteresowanie ZSRR, więc organy bezpieczeństwa będą chciały się wykazać. Sposób prowadzenia przesłuchań przez UB jest pokazany z całością jego okrucieństwa - tortury, przemoc psychiczna i wykorzystywanie każdej okazji do pokazania, że według komunistów obywatel nie ma żadnych praw, a władza może wszystko.  Pewnego wieczoru na kanale TVP3 emitowany był film "Jeden dzień w PRL". Pojawiały się w nim fragmenty listów, raportów milicyjnych, pamiętników i innych świadectw tamtych czasów. W połączeniu z lekturą "Riese" dało to naprawdę wstrząsającą mieszankę. I choć wiem, że obecny system nie jest idealny, to trzeba robić wszystko, aby nie wrócił ten poprzedni.
Interesujący jest również wątek bardziej współczesny. Śledztwo sędzi Szeligi, początkowo kolejne z rzędu, przekształca się w sprawę osobistą. Ciekawe jest również tło polityczne - początek lat dziewięćdziesiątych, walka na teczki po komunistach (która tak naprawdę trwa do dzisiaj), tworzenie się nowego ustroju. Nieco może zniechęcić wątek związany z osobistymi problemami Laury, ale nie przeważa on nad głównymi sprawami.
Spodobało mi się zakończenie książki. Rzadko kiedy autor decyduje się na takie posunięcie, więc tym bardziej przypadło mi to do gustu. Dodatkowo na samym końcu zawarto kilka informacji na temat pierwowzorów bohaterów książki i okolicy, która jest w niej opisywana.
Podsumowując - ciekawa lektura w tematyce historyczno-sensacyjnej. Widać, że autorka dobrze się czuje w takim gatunku, a że ma na swoim koncie jest kilka innych powieści, to chętnie sięgnę po nie.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Psychoskok.




Tytuł: RIESE. Tam gdzie śmierć ma sowie oczy
Autor: Jolanta Maria Kaleta
Wydawca: Psychoskok
Rok wydania: 2016
Stron: 499


2 komentarze:

Podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...