Chyba skandynawskie kryminały nie są dla mnie, albo po prostu biorąc się za nie przypadkowo trafiam na te słabsze pozycje.
Martin Mohlin, komisarz policji, udaje się ze swoją dziewczyną na rodzinne spotkanie świąteczne. W trakcie kolacji umiera jej dziadek. Niestety, ze względu na szalejącą śnieżycę wyspa zostaje odcięta od świata. Martin musi sam rozwiązać zagadkę śmierci nestora rodu.
Camilla Läckberg to jedna tych słynnych "mistrzyń kryminału", choć co spojrzę na okładkę książki autorstwa kogoś z północnych krajów Europy to każdy z nich jest kolejnym królem, księciem, "miszczuniem" czy lepszy niż pozostali razem wzięci. Jest to jeden z powodów, dlaczego omijam te pozycje. Jednak są takie sytuacje, kiedy "z braku laku dobry kit", więc w moich rękach znalazła się "Zamieć śnieżna i woń migdałów". Jeżeli ktoś jest dobrze obeznany z kryminałami, to już sam tytuł może mu podpowiedzieć co nieco o fabule. Dalej wcale nie jest lepiej.
Camilla Läckberg to jedna tych słynnych "mistrzyń kryminału", choć co spojrzę na okładkę książki autorstwa kogoś z północnych krajów Europy to każdy z nich jest kolejnym królem, księciem, "miszczuniem" czy lepszy niż pozostali razem wzięci. Jest to jeden z powodów, dlaczego omijam te pozycje. Jednak są takie sytuacje, kiedy "z braku laku dobry kit", więc w moich rękach znalazła się "Zamieć śnieżna i woń migdałów". Jeżeli ktoś jest dobrze obeznany z kryminałami, to już sam tytuł może mu podpowiedzieć co nieco o fabule. Dalej wcale nie jest lepiej.
Od razu przyznaję, że jest to moje pierwsze zetknięcie z serią o Fjallbacce i nie orientuję się w jej aspektach. Jednak dla mnie Martin Mohlin jest bardzo irytującym bohaterem - śledztwo prowadzi bardzo chaotycznie, ciągle myśli o tym jak bardzo potrzebuje pomocy bardziej doświadczonych kolegów. Członkowie rodziny Liljecronas też nie są lepsi - od razu zaczynają sobie skakać do gardeł i oskarżać nawzajem, zwłaszcza, że w grę wchodzą duże pieniądze. Tyle, że to nic nowego i można było się spodziewać, że na jaw wyjdą długo skrywane tajemnice. Samo wyjaśnienie śmierci starszego pana też nie było odkrywcze.
Na plus, jest fakt, że czytało się to całkiem przyjemnie i szybko, ale po wszystkim odnosiłem wrażenie, że historia lepiej by pasowała do jakieś antologii opowiadań, niż do samodzielnej pozycji. Tym bardziej, że cena 30 zł jest w mojej ocenie raczej wygórowana. Jeszcze jeden pozytyw - okładka bardzo przypadła mi do gustu, gdyż dobrze oddaje scenerię w jakiej rozgrywa się akcja.
Podsumowując - książka raczej dla zdeklarowanych fanów Camilli Läckberg lub kryminałów skandynawskich. Dla innych może bardziej irytować niż zapewniać rozrywkę.
Tytuł: Zamieć śnieżna i woń migdałów / Snostorm och mandeldoft
Autor: Camilla Läckberg
Wydawca: Czarna Owca
Stron: 144
Rok wydania: 2012 / 2007
To akurat JEST słabe, ja skandynawskie kryminały bardzo lubię, a przez to z trudem przebrnęłam (gdyby było dłuższe, pewnie bym zrezygnowała).
OdpowiedzUsuńA masz jakieś propozycje tych dobrych?
Usuń