Źródło: filmweb.pl |
Już otwarcie filmu daje przedsmak tego, co spotka nas dalej w trakcie seansu - animowana scena pokazująca jak to Żydzi wytaczali krew z dzieci, aby dodać ją do macy. Wątek ten jest jednym z głównych w filmie - pokazuje, że pomimo upływu czasu pewne rzeczy pozostają niezmienne i choć żyjemy w XXI wieku, to niektóre zabobony nadal pozostają żywe. Atmosfera w niczym nie przypomina tej znanej z innej sandomierskiej produkcji czyli "Ojca Mateusza". Nie znajdziemy tu ujęć, które prezentują piękne zabytki. Film utrzymany jest raczej w burych kolorach - sporo scen dzieje się w ciemnościach, a dni są mgliste i pochmurne. Morderstwo nie jest też takim zwykłym "pif-paf" - to zbrodnia o bardziej wyszukanym charakterze, a zakończenie było dla mnie zagadką, której nie udało mi się odgadnąć przed bohaterami.
Poza wątkiem kryminalnym jest też wątek społeczny - powiązania między osobami znajdującymi się w kręgu podejrzanych, historia Sandomierza, ukrywany, ale wciąż obecny antysemityzm. W to wszystko wchodzi Szacki - nowy człowiek w mieście, z którym - jak stwierdził Wilczur - "wszyscy będą rozmawiać, ale nikt nic nie powie". Obraz społeczeństwa w filmie jest pokazany bardzo rzeczywiście - główny bohater wypytując o ofiarę stwierdza np. że "Tu jest Polska, musieli ją za coś nienawidzić".
Gra aktorska stała na wysokim poziomie - Więckiewicz w roli Szackiego jest wiarygodny. Jego bohater - "urzędnik państwowy, z dwudziestoletnim stażem, z przeszłością i po przejściach" - jest nieustępliwy i przekonany o słuszności swojego postępowania, twardo też stąpa po ziemi i nie daje się presji mieszkańców i mediów, które podsycają nagonkę na Żydów. Z jednej strony ma o tyle łatwiej, że jest spoza "układu", z drugiej strony jest to dla niego przeszkoda, gdyż trudniej mu się rozeznać w powiązaniach. Równie dobrze oceniam grę Krzysztofa Pieczyńskiego - przekonująco zagrał męża zamordowanej. Moją uwagę zwróciła scena przesłuchania - jego bohater sprawia wrażenie nieco ociężałego umysłowo. Pozostali aktorzy też zaprezentowali się w dobrym stylu, choć Andrzej Zieliński wydawał mi się trochę sztywny. Nieco drażniły mnie sceny z Aleksandrą Hamkało, ale tu chodzi bardziej o relację między jej bohaterką a Szackim, niż grę aktorki.
Muzyka autorstwa Abla Korzeniowskiego dobrze podkreśla wydarzenia na ekranie, lecz nie zapada w pamięci - po wyjściu z kina nie byłem w stanie sobie przypomnieć co konkretnie słyszałem.
Podsumowując - dobra historia, dobre aktorstwo. Na polskie komedie można nie iść, ale na polski kryminał można bez wahania.
Za możliwość obejrzenia dziękuję CSE "Światowid" oraz portalowi eKulturalni.pl
Tytuł: Ziarno prawdy
Reżyseria: Borys Lankosz
Występują: Robert Więckiewicz, Magdalena Walach, Krzysztof Pieczyński, Jerzy Trela, Aleksandra Hamkało
Rok produkcji: 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz