Książki pisane przez wojskowych to przeważnie wspomnienia ze służby. "Cień spadochronu" generała dywizji Edwina Rozłubirskiego jest pod tym względem wyjątkiem.
Prezentowana pozycja to zbiór opowiadań, nie związanych ze sobą ani bohaterami ani chronologią wydarzeń. Jedynym wspólnym elementem jest współczesne spadochroniarstwo wojskowe i służba w jednostkach powietrznodesantowych. W dwudziestu czterech historiach generał Rozłubirski przedstawia trudy tej służby oraz atmosferę wspólnoty, którą tworzą ludzie podejmujący ryzyko zawierzenia swojego życia kawałkowi materiału i kilku linkom.
Najbardziej całą atmosferę bycia "desantowcem" można odczuć w otwierającym zbiór opowiadaniu "To trzeba przeżyć". Jest to historia Andrzeja, a właściwie teraz szeregowca Brzozowskiego, który właśnie został powołany do wojska i czeka go przeszkolenie i pierwszy w życiu skok. Dla mnie jest to tym bardziej wciągające, gdyż moje odczucia przed pierwszą wysiadką z SD-83 na plecach były takie same. Zresztą, przy kolejnych pięciu też.
Jednak najbardziej ze wszystkich w pamięci utkwiła mi historia pod tytułem "Landrynki" - sierżant Gromicki, instruktor spadochronowy dowiaduje się, że jego żona zdradza go. Zakończenia nie zdradzę, ale trudno jest przejść nad nim do porządku dziennego.
Jeszcze jednym wartym wspomnienia opowiadaniem jest "Lekcja". Podporucznik Bojanowski chciał zostać spadochroniarzem, bo myślał, że tym zaimponuje kobietom. Jednak rzeczywistość była inna i od samego bordowego beretu na głowie panie nie rzucały mu się na szyję. Udzielona mu lekcja była niezwykle pouczająca.
Historie zawarte w zbiorze są raczej krótkie i szybko się je czyta. Trudniejsze słowa lub zwroty żargonowe mają swoje wyjaśnienie w treści lub przypisach, więc nawet kompletny laik nie będzie miał problemów ze zrozumieniem treści. Styl jest bardzo dobry, nie ma niepotrzebnych opisów czy niepotrzebnego rozwlekania fabuły. Posiadany przeze mnie egzemplarz jest drugim - pierwszy poszedł gdzieś w świat i już do mnie nie wrócił. W sumie się z tego cieszę, gdyż obecny ma na pierwszej stronie pieczątkę i podpis autora :)
Autor w opisie stwierdza, że nie opisuje rzeczywistych wydarzeń a tylko swoje spostrzeżenia ze służby. A spędził w niej ponad 30 lat, był również współtwórcą polskich wojsk powietrznodesantowych. Miał więc wiele okazji do obserwacji i poznania specyfiki tego środowiska. Dodatkowym atutem tej książki jest jest ponadczasowość. Pomimo, że technika poszła do przodu i nastąpiły pewne zmiany geopolityczne, to jednak tutaj jest to sprawą drugorzędną i spokojnie większość opowiadań mogłaby zostać napisana teraz.
"Cień spadochronu" to ciekawa pozycja dla osób zainteresowanych spadochroniarstwem lub wojskowością. Nie ma też potrzeby czytać całości na raz, ale zapewniam, że książka wciąga.
Tytuł: Cień spadochronu
Autor: Edwin Rozłubirski
Wydawnictwo: Wydawnictwo MON
Rok wydania: 1967 (tu wydanie z 1986 roku)
Stron: 424
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz