"Mamy bardzo prostą zasadę: rubel za wejście, dwa za wyjście" - tak pisał o GRU Wiktor Suworow w "Akwarium". Jednak stwierdzenie to odnosi się do wszystkich organizacji, których istnienie nie powinno być sprawą powszechnie znaną.
źródło: lca.pl |
Punktem wyjściowym fabuły jest bezprecedensowe działanie polityków, mające na celu rozformowanie wojskowych służb wywiadowczych. Wynikiem tego było pozbawienie kraju "oczu i uszy" oraz narażenie życia agentów pozyskanych za granicą. Bohaterowie zostają zwerbowani do nowych służb, "które rozmontują państwo i poskładają z nowym człowiekiem pod żyrandolem". Aby tego dokonać nie mogą się zawahać przed niczym, każdy rozkaz musi zostać bezwzględnie wykonany. Każda z postaci ma inne motywy, dzieli ich praktycznie wszystko, ale łączy jedno - przeświadczenie, że służba dla kraju jest najważniejsza.
Historia wyreżyserowana przez Patryka Vegę (twórcę "Pitbulla) jest dobrze skonstruowana i w ciekawy sposób łączy wydarzenia znane z pierwszych stron gazet - likwidacja WSI, śmierć posłanki Blidy i Andrzeja Leppera, działania komisji Macierewicza. Pomimo, że nie padają żadne nazwiska nie ma większego problemu z rozpoznaniem osób i sytuacji. Film jest z gatunku "political fiction", ale po wyjściu z kina widz zastanawia się na ile jest to "fiction". Obserwując media ma się wątpliwości czy rzeczywiście politycy mają na celu dobro państwa i jego obywateli. Film jednak nie ma na celu rozwiązania zagadek dotyczących przedstawionych w nim zdarzeń, lecz ma pokazać mechanizmy, które pozwalają na "kierowanie historią z tylnego fotela". Zabójstwa, dezinformacja, zastraszanie - to tylko kilka narzędzi z szerokiego arsenału tajnych służb.
Obsada filmu to ludzie z nazwiskami znanymi w Polsce, ale nie są to aktorzy, którzy pojawiają się w każdej produkcji. Olga Bołądź jako porucznik ABW Aleksandra Lach, Wojciech Zieliński jako kapitan WSI Janusz Cerat oraz Janusz Chabior jako pułkownik SB Marian Bońka wypadają przekonująco w swoich rolach, zwłaszcza ten ostatni, którego postać była głównym źródłem śmiechu na sali (oczywiście w pozytywnym sensie). Aktorzy drugoplanowi stanowią dobre uzupełnienie, a Wojciech Machnicki ze swoją aparycją kojarzy się ze stereotypowym radzieckim generałem, co tylko podkreśla jego rolę. A Macierewicz wygląda jak żywy.
Muzyka autorstwa Łukasza Targosza ("Naznaczony") dobrze podkreśla nastrój filmu, nie przytłacza, choć nie zapada trwale w pamięć.
Vega zastosował filmowy odpowiednik podziału na rozdziały i umieszczenia przypisów pomagający w zrozumieniu dialogów i lepsze poznanie postaci. Pomiędzy scenami umieszczono wstawki, które opisują kolejne działania a slangowe określenia są na bieżąco wyjaśniane w formie napisów. Zdecydowanie zabieg ten wpływa korzystnie na odbiór.
Film polecam widzom chcącym obejrzeć dobrą sensację, bez ambicji twierdzenia, że jest to jedna jedyna prawda.
Za możliwość obejrzenia dziękuję eKulturalnym
Filmu nie oglądałam, ale serial jest genialny :) Będę musiała się w takim razie zabrać i za film, szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że w ogóle istnieje xD
OdpowiedzUsuńNie musisz oglądać filmu - serial jest jego rozwinięciem i wszystko to co w filmie jest w serialu.
Usuń